W Polsce działają już 4 szybkie e-sądy arbitrażowe. Naukowcy: Moc prawna wyroków taka sama, jak sądów państwowych
1 grudnia 1338 r. rozpoczął się słynny proces arbitrażowy, który Polska wytoczyła Zakonowi Krzyżackiemu. Przez 9 miesięcy arbitrzy zdążyli przesłuchać… 126 świadków i orzec o zwrocie na rzecz Polski m.in. Pomorza Gdańskiego i Kujaw. Ale dlaczego piszemy o tych wydarzeniach na blogu poświęconym e-arbitrażowi? Bo dziś, w sprawach gospodarczych, strony dalej gromadzą się fizycznie w jednym miejscu, by przedstawić sędziemu swoją sprawę! Tak. Sądownictwo państwowe to bodaj ostatni bastion życia publicznego, który ciągle wygląda tak, jak przed wiekami i opiera się jeszcze postępowi technicznemu. Kiedy to się zmieni - nie wiadomo. Niemniej, kierunek zmian w sądownictwie wyznacza właśnie e-arbitraż.
Recepta dość oczywista
Elektroniczne sądy arbitrażowe, których na świecie jest już ponad 100, pokazują, jak powinno wyglądać sądownictwo w erze cyfrowej. Po pierwsze - spory rozpoznają w Internecie, na specjalnie do tego przygotowanych platformach. Po wtóre zaś, nie ma już w nich wymogu, aby strony w tym samym czasie i w tym samym miejscu dokonywały czynności procesowych.
Naukowcy nie mają wątpliwości
Rezultat jest łatwy do przewidzenia - procedury są wygodne i niedrogie, a sprawy trwają niezwykle krótko. Życiu współczesnych ludzi towarzyszą bowiem kamery, maile, komputery i SMS-y. I to właśnie te materiały, a nie rozprawy i świadkowie, dostarczają dziś arbitrowi wszystkich potrzebnych dowodów.
O kwestii tej rozmawialiśmy z Prof. dr hab. Łukaszem Błaszczakiem z Instytutu Prawa Cywilnego Uniwersytetu Wrocławskiego, członekiem Rady Ultima Ratio. Pan profesor nie ma wątpliwości. Przepisy Kodeksu postępowania cywilnego nie stwarzają barier, które uniemożliwiałyby przeprowadzenie postępowania arbitrażowego w sposób elektroniczny. Co więcej, w ocenie profesora dzisiejsza rzeczywistość wręcz wymusza tego rodzaju podejście.
Zobacz całą rozmowę z prof. Łukaszem Błaszczakiem pod koniec tego wpisu.
E-arbitraż w naszym kraju
W naszym kraju działają już 4 elektroniczne sądy arbitrażowe. Standardowe to: Ultima Ratio, CODR oraz OAC, zaś Sąd Arbitrażowy przy Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych "Lewiatan" posiada również platformę IT do rozpoznawania sporów online. Praktyka pokazuje, że to idealne rozwiązanie dla firm prowadzących dużą ilość spraw sądowych - najczęściej o niezapłacone faktury czy rachunki - z masowym kontrahentem. Chodzi tu o hurtownie, firmy produkcyjne, dostawcy mediów, firmy transportowe, firmy telekomunikacyjne oraz sektor usług.
Jak działają e-sądy arbitrażowe?
- Arbitraż to nie jest mediacja! Po zawarciu umowy z zapisem na sąd polubowny, żadna z jej stron nie może się z arbitrażu wycofać. Zapis arbitrażowy jest w tym wypadku traktowany tak samo, jak inne, istotne zapisy umowy - na przykład dotyczące ilości towaru albo ceny
- W razie sporu, zamiast do sądu powszechnego, pozew należy złożyć do sądu arbitrażowego. Artykuł 1165 §1 K.p.c. nie pozwala na skierowanie go do sądu państwowego.
- Procedura arbitrażowa jest wiążąca dla obydwu stron i pozwany - nawet, gdyby po drodze zmienił zdanie - także nie może żądać "przeniesienia sprawy" do sądu państwowego
- Sąd arbitrażowy prowadzi postępowanie niezależnie od tego, czy pozwany decyduje się brać w nim udział, czy nie
- Zgodnie z art. 1212 K.p.c., wyrok sądu arbitrażowego ma moc prawną wyroku sądu państwowego, po nadaniu mu klauzuli wykonalności
- Wnioski o klauzulę wykonalności rozpoznają sądy apelacyjne na posiedzeniach niejawnych
- Wnioski mogą zostać oddalone jedynie w przypadku rażącego naruszenia prawa. Statystyki mówią, że ma to miejsce w mniej, niż 5% przypadków i powoduje, że sprawa trafia z powrotem do arbitrażu w celu skorygowania błędów i wydania prawidłowego wyroku
- Po otrzymaniu wyroku z klauzulą wykonalności, stanowi on tytuł wykonawczy i można na jego podstawie rozpocząć egzekucję komorniczą
Czas i okoliczności sprzyjają
Czas i okoliczności sprzyjają upowszechnieniu się sądów online. Spraw przybywa, zaś Ultima Ratio zbiera bardzo pozytywne recenzje ze strony osób, które już z niego skorzystały. I dobrze. Bo gdyby sądy powszechne miały dziś rozpoznać spór Polski z Zakonem Krzyżackim o Pomorze Gdańskie i przesłuchać 126 świadków, aż strach pomyśleć, kiedy pojechalibyśmy na wczasy do Władysławowa...
Rozmowa z prof. dr hab. Łukaszem Błaszczakiem (obejrzenie zajmie Ci 4 minuty)