Więcej rozpraw po nowelizacji KPC. Jak sądy gospodarcze oddają pole elektronicznemu arbitrażowi

Więcej rozpraw po nowelizacji KPC. Jak sądy gospodarcze oddają pole elektronicznemu arbitrażowi

Pamiętacie pełną napięcia scenę z filmu „Erin Brockovich”? Tę, gdy na rozprawie wstępnej sędzia uznał, że pozew przeciwko Pacific Gas and Electric za skażenie środowiska spełnia standardy i zarządził proces? Jeżeli tak, to dobrze się składa. Podobne emocje będą wkrótce towarzyszyć przedsiębiorcom w polskich sądach, gdyż ustawodawca wprowadza właśnie dodatkowe posiedzenie przygotowawcze w każdej sprawie gospodarczej. A ponieważ i bez tego przewlekłość sądów doprowadza wiele firm do aktów desperacji, warto zadać pytanie czy dodatkowe posiedzenie to na pewno krok w dobrym kierunku.


Nowe przepisy zostały już uchwalone i wejdą w życie jeszcze w tym roku. Autorzy projektu przekonują, że posiedzenie przygotowawcze ma służyć rozwiązaniu sporu bez potrzeby prowadzenia dalszych posiedzeń. Jak miałoby ono wyglądać? Sąd w nieformalnej atmosferze porozmawia ze stronami, spojrzy im w oczy, wysłucha ich pretensji, wybada grunt, ustali o co jest spór, przygotuje harmonogram dalszych rozpraw i rozpozna wnioski dowodowe. Tyle w teorii, bo w praktyce merytoryczne rozpoznanie sprawy nastąpi dopiero na kolejnym terminie. A ponieważ już teraz na pierwszą rozprawę strony czekają nawet 6 miesięcy, o taki właśnie okres może przedłużyć się postępowanie w sprawach gospodarczych na skutek wejścia w życie nowych przepisów.

Niewarta skórka wyprawki

Czy nowe zasady rzeczywiście mogą przyczynić się do wzrostu liczby ugód? To dość ryzykowna teza. Sprawa skażenia środowiska przez Pacific Gas and Electric rzeczywiście ostatecznie zakończyła się ugodą, ale każdy kto oglądał „Erin Brockowich” wie, że to o wiele bardziej skomplikowana historia, a procesy gospodarcze w naszym kraju zupełnie nie przypominają spraw o odszkodowanie, jakie wszyscy znamy z amerykańskiego kina. Niezapłacone faktury za leasing, raty kredytowe, towar czy najem. Mało kto wie, że 96% spraw gospodarczych o zapłatę w naszym kraju to sprawy poniżej 100.000 złotych! Wynikają z faktur, maili, poświadczeń odbioru czy wyciągów z rachunków bankowych. Jeżeli posiedzenie przygotowawcze miałoby służyć wyjaśnieniu nieścisłości w takich dokumentach, wówczas rzeczywiście - mogłoby okazać się pomocne. Niemniej praktyka pokazuje, że błędy tego typu należą do rzadkości, a posiedzenia przygotowawcze mają być przecież organizowane w każdym przypadku.

A przebiegli dłużnicy nadal mają się dobrze

Akty desperacji wywołują za to u przedsiębiorców inne sprawy. Zbliża się termin zapłaty za fakturę a ich kontrahent zwyczajnie nie ma albo środków, albo chęci, żeby ją uregulować. Nie odpowiada na wezwanie do zapłaty więc przedsiębiorca składa pozew. Kiedy kontrahent się o tym dowiaduje a jego konto nadal świeci pustkami, wówczas najbardziej racjonalnym działaniem jest dla niego… podjęcie obrony! Wystarczy nawet najbardziej błahe uzasadnienie, by sprawa trafiła do "postępowania zwykłego" - czyli takiego z rozprawą, świadkami i wyrokiem za kilkanaście miesięcy. Cóż mogą zrobić coraz bardziej sfrustrowani przedsiębiorcy? Niestety, nic. System ochrony prawnej czyni ich w takich sytuacjach zupełnie bezradnymi.

Trudno jest oszacować skalę tego typu spraw. Gdyby wziąć pod uwagę fakt, że apelacje do sądów okręgowych wnoszone są tylko od 14% wyroków sądów rejonowych (cywilnych i gospodarczych), spraw takich musi być naprawdę dużo. Apelacja jest pierwszą czynnością, od której pozwany musi uiścić jakąkolwiek opłatę. 

Jak na nowe przepisy zareagują tacy sprytni pozwani? Prawdopodobnie się ucieszą. Nowelizacja przepisów wydaje się zupełnie pomijać ich problem przez co dostają do rąk kolejny instrument przewlekania postępowania.

Zielone światło dla elektronicznego arbitrażu

Na szczęście w sądownictwie arbitrażowym panuje duża swoboda, jeżeli chodzi o kształtowanie reguł gry (art. 1184 Kpc). W nowych przepisach widzimy więc szansę na przekonanie przedsiębiorców do korzystania z naszego arbitrażu. 

Sala rozpraw tak, ale wirtualna

Ponieważ w XXI wieku coraz więcej sfer życia przenosi się do sieci, w Ultima Ratio również zrezygnowaliśmy z budynku sądu i tradycyjnych rozpraw. Roszczenia przedsiębiorców wynikają w końcu z faktur, dokumentów, maili czy poświadczeń odbioru. Zamiast zupełnie zbędnych posiedzeń sądowych, w systemie elektronicznym naszego Sądu można prezentować skany dokumentów, pokazywać zdjęcia, zrzuty ekranu a nawet odtwarzać filmy video czy odsłuchiwać nagrania audio. Daje to niesamowite oszczędności czasu i pieniędzy. Przedsiębiorca - zamiast stać w korkach w drodze do sądu i zachodzić w głowę, dlaczego znowu musi tracić cały dzień - może na przykład nagrać swoje wystąpienie na video czy dyktafonem i zamieścić je na profilu sprawy. 

Fair play

W Ultima Ratio doskonale również rozumiemy problem celowej przewlekłości postępowania. Dlatego u nas pozwany uiszcza opłatę od odpowiedzi na pozew w takiej samej wysokości jak opłata od pozwu. W przeciwnym razie jego działanie jest bezskuteczne. Wydaje się, że tak jest bardziej sprawiedliwie - pozwani podejmują obronę tylko wtedy, kiedy rzeczywiście wierzą w siłę swoich argumentów. Zresztą, z punktu widzenia szybkości nie ma znaczenia czy pozwany wniesie odpowiedź na pozew czy nie. Nasz system i procedury przygotowaliśmy w taki sposób, by sprawa i tak zakończyła się nie późnej, niż 3 tygodnie od wniesienia pozwu.

Dodatkowe posiedzenia sądowe nie przyśpieszą spraw gospodarczych. Nie skłonią też pozwanych do dobrowolnej zapłaty, jak to czasem bywa w amerykańskich thrillerach prawniczych. Świat poszedł już na tyle daleko do przodu, że każdą sprawę gospodarczą można rozpoznać bez organizowania rozprawy. A jak pokazuje przykład Ultima Ratio, to właśnie rezygnacja z posiedzeń sądowych jest kluczem do podniesienia sprawności działania sądów.