Nowe zasady doręczeń w KPC. Paraliż sądów powszechnych czy szansa dla elektronicznego arbitrażu

Nowe zasady doręczeń w KPC. Paraliż sądów powszechnych czy szansa dla elektronicznego arbitrażu

Niektórzy z Was pamiętają pewnie postać Protazego z „Pana Tadeusza”. Protazy był woźnym sądowym, a do jego zadań należało między innymi rozwożenie pozwów. Woźni sądowi znani byli w Polsce już w XIII wieku, a ich funkcja była niezwykle ważnym i odpowiedzialnym zajęciem. Sam Protazy zawsze nosił przy sobie i czytał przed snem, wokandę trybunalską, a więc spis spraw, w których uczestniczył. Nie wiadomo jednak, czy spałby tak samo dobrze, gdyby wiedział, że po ponad 200 latach historia zatoczy koło i w polskich sądach pozwy znowu będą rozwożone przez woźnych…


„Fikcja doręczeń” - irytująca, ale skuteczna

Po rozbiorach urząd woźnego sądowego zlikwidowano. Zaczęto ewidencjonować miejsce zamieszkania a oficjalną korespondencję doręczać za pomocą poczty. W mniej więcej ten sam sposób pozwy doręcza się do dziś. 

Kłopot zaczyna się kiedy nie znamy faktycznego adresu pozwanego albo jest on na tyle przebiegły, że nie chce odbierać naszej korespondencji. Kiedyś w takiej sytuacji woźny sądowy zostawiał pozew u włodarza lub sołtysa, albo go trzykrotnie ogłaszał na rynku i sprawa była załatwiona. Dziś sytuację taką ma złagodzić tak zwana „fikcja doręczenia”. Polega ona na tym, że jeżeli listonosz nie zastanie pozwanego w miejscu zameldowania lub siedzibie firmy, zostawia w drzwiach czy skrzynce pocztowej tak zwane „awizo”, a więc informację, że przesyłka jest do odbioru w placówce pocztowej w terminie 7 kolejnych dni. Po upływie tych 7 dni przesyłka jest awizowana ponownie. Jeżeli ponownie nie zostanie odebrana, Poczta Polska odsyła ją do sądu, a ten uznaje, że została ważnie doręczona. Właśnie dlatego nazywa się to fikcją doręczenia - sąd uznaje przesyłkę za doręczoną, pomimo że adresat jej właściwie wcale nie otrzymał.

„Nowe” (czy aby na pewno?) zasady

Z powodu zniesienia obowiązku meldunkowego, fikcja doręczenia straciła rację bytu i właśnie została zlikwidowana. Jak kwestię te będą regulować nowe przepisy? Zgodnie z najnowszymi zmianami w KPC, jeżeli przesyłka z pozwem nie zostanie odebrana przez pozwanego na poczcie w okresie jej awizowania, wówczas poczta zwraca ją do sądu. Sąd jednak nie uznaje jej za doręczoną. Inicjatywę przejmuje za to zafrasowany powód, który może wnieść o doręczenie pozwu za pośrednictwem… komornika! Komornik zaś - jak niegdyś woźny sądowy - będzie musiał pozwanego poszukać, popytać w okolicy, porozmawiać z dzielnicowym czy sprawdzić w urzędzie, i - jeżeli uda mu się pozwanego odnaleźć - wręczy mu przesyłkę osobiście. Jeżeli nie, sąd zawiesi postępowanie.

Dlaczego to nie zadziała

Łatwo się zorientować, że nowe przepisy mogą sparaliżować wymiar sprawiedliwości. Jeżeli przebiegły dłużnik nie zechce odbierać korespondencji, po prostu nie pozwoli się komornikowi znaleźć! To nie jest Rzeczpospolita Szlachecka, kiedy sarmaccy pozwani raczej nie unikali rozgłosu i generalnie przebywali na zagrodach, bo pilnowali swoich włości. Dziś dłużnik może się po prostu wyprowadzić, wyjechać za granicę i nie korzystać z kart kredytowych. Komornik tymczasem nie ma żadnych kompetencji śledczych. Do tego mizerna stawka 60 złotych za doręczenie pozwu z pewnością nie sprawi, że będzie on - niczym kiedyś Protazy - z wypiekami na twarzy wspominał przed snem pozwy, które udało mu się doręczyć.

Uczciwe podejście do sprawy

Na szczęście w sądach arbitrażowych można ustalać własne zasady doręczeń (art. 1160 §1 Kpc). Zmiany w KPC nas więc nie wiążą, a wręcz widzimy w nich szansę na rozwój elektronicznego sądownictwa arbitrażowego w naszym kraju.

W Ultima Ratio to nie Państwo, a sam przedsiębiorca ma zadbać o to, by można mu było doręczyć pozew. Pozwy doręczamy więc pocztą elektroniczną na adres podany przez przedsiębiorcę w umowie stron albo oficjalnym rejestrze. Skoro wskazuje on taki adres, godzi się na tę formę kontaktu. Równolegle - dla celów bezpieczeństwa - pozew doręczamy również listem poleconym. Za moment wiążący uznajemy jednak doręczenie pozwu pocztą elektroniczną. Jedynie wówczas, gdy ani w umowie stron ani w którymś z państwowych rejestrów nie ma adresu poczty elektronicznej - za moment doręczenia pozwu uznajemy termin trzech dni od daty nadania przesyłki z pozwem listem poleconym

Te firmy, które dbają o transparentność kontaktów, z pewnością pozew odbiorą - jak nie drogą mailową, to z rąk listonosza lub na poczcie. A przedsiębiorcy, którzy świadomie listonosza unikają? Cóż - w takim przypadku i tak nie pomógłby ani średniowieczny woźny sądowy, ani współczesny komornik.